Masz proste włosy, a marzy Ci się burza loków na głowie? Trwała ondulacja to dość ryzykowny proces, nigdy bowiem nie wiadomo, jaki będzie jego efekt. Możesz sięgnąć po bezinwazyjne wałki lub papiloty – noszenie ich przez całą noc wiąże się jednak pewną niedogodnością. Nie uratują Cię również w przypadku niespodziewanej imprezy czy randki z zaskoczenia. Piękną fryzurę last minute ułożysz natomiast przy pomocy lokówki. Korzystały z niej już nasze babcie, jednak wówczas w niczym nie przypominała ona znanych nam dziś urządzeń elektrycznych. Kiedy powstała pierwsza lokówka i kto był jej twórcą? Sprawdźmy!
Patent na lokówkę
Lokówkę do włosów opatentowała afroamerykańska fryzjerka – Theora Stephens. Wydarzenie to miało miejsce w roku 1980 – dość późno, biorąc pod uwagę, że narzędzia do układania włosów znany były już w starożytnej Grecji.
Prototypy lokówki pojawiły się oczywiście znacznie wcześniej. Pod koniec XIX wieku paryski fryzjer, Marcel Grateau, wynalazł mechanizm do stylizacji włosów, działający na tej samej zasadzie, co dzisiejsza lokówka. Według wielu źródeł to właśnie on uważany jest za jej twórcę. Dziś trudno rozsądzić, komu przyrząd ten zawdzięcza swą sławę. Choć przeszedł długą drogę, zmieniając się na przestrzeni lat, to zasada jego działania pozostała ta sama.
Żelazko marcelowskie
Żelazko do ondulacji, od nazwiska twórcy zwane również marcelowskim, było pierwowzorem znanych nam dziś lokówek. Wspomniany już Marcel Grateau zaprezentował jego działanie w roku 1897. W swoim zakładzie w Paryżu za darmo czesał odważne ochotniczki – nie wiedział jeszcze, że po latach z jego usług korzystać będzie najzamożniejsza klientela. Swą działalność rozpoczął w ciasnym saloniku, umarł zaś jako milioner.
Żelazko składało się z dwóch części – metalowego pręta i pasującej do niego rynienki. Do ich rozgrzania używał gazowego palnika. Korzystanie z niego wymagało wprawy oraz cierpliwości. Uchwyty były dość długie, dzięki czemu mechanizm dobrze leżał w dłoni. Krótkie były natomiast ramiona grzejne, w związku z czym układanie loków było mozolną pracą. By zyskać na czasie, fryzjerzy używali często dwóch lokówek – gdy jedna się grzała, sięgali po drugą.
Loki krok po kroku
Dawniej, aby wykonać zachwycające loki, a przy okazji nie zniszczyć włosów, fryzjer wykazać musiał się niemal mistrzowską wprawą. Zbyt mocne nagrzanie lokówki mogło zniszczyć fryzurę, a nawet pozbawić klientkę kilku kosmyków. Najtrudniejsze okazywało się stworzenie fal na siwych włosach. Bardzo szybko reagowały one na zbyt wysoką temperaturą – robiły się żółte, a nawet brązowiały. W czasach, gdy nikt nie słyszał jeszcze o termostatach, stopień nagrzania kontrolowano i regulowano „na oko”. W tym celu doświadczeni fryzjerzy zbliżali żelazko w okolicę policzka lub nosa. Korzystano także z białego papieru: jeżeli poczerniał, lokówka była zbyt gorąca, jeśli zaś nie zmienił barwy – zbyt zimna. Marcel Grateau korzystał także z próbnego pasma białych włosów.
Co ciekawe, w XIX wieku powstały także żelazka do… wąsów! Od wewnętrznej strony były one płaskie, dzięki czemu wąsy stawały się proste oraz idealnie ułożone.
Dzisiejsze lokówki umożliwiają sprawne oraz bezpieczne kręcenie włosów. Z ich obsługą poradzą sobie nawet początkujące użytkowniczki. Możliwość regulacji temperatury pozwala na dostosowanie stopnia rozgrzania do rodzaju włosów – cieńsze wymagają bowiem delikatnego traktowania. Dzięki różnym kształtom i średnicom stworzymy na głowie nawet najbardziej fantazyjną fryzurę. Wystarczy zaledwie kilka minut, by każdego dnia móc cieszyć się lokami rodem z paryskiego salonu!
HH SIMONSEN ROD VS3 Blush/Gold – Lokówka do włosów HH SIMONSEN Hot Volume Styler 38mm – Lokówka do modelowania włosów HH SIMONSEN ROD VS7 Curling Iron – Lokówka do włosów
jak dla mnie to powinien być nobel za taki wynalazek. uwielbiam kręcone włosy, sama niestety mam naturalnie proste ale jakoś daję radę. teraz najczęściej używam lokówki curl secret z babyliss i jak dla mnie to mistrzostwo. nie muszę się męczyć ani z wałkami, a ni z zakręcaniem włosów na lokówkę, tylko klik i już <3